Archiwum grudzień 2005


gru 17 2005 zrozumialam
Komentarze: 1

Świadomosc tego ze nie potrzebuje nikogo do mojego szczescia przynosi cudowne efekty. nagle stalam sie bardziej opanowana, wyrozumiala, szczesliwa....

 wszystko nagle nabiera nowuch ksztaltow, nowych konturow... nagle jest tylko kolorow... kazda chwila stala sie idealna

nie istnieje inny czas niz terazniejszosc wiec nic co bylo nie ma dla mnie znaczenia... zyjemy w swiecie iluzji czasu. ponoc latiwej nam tak zyc latiwej stwierdzic kogo znamy- bo przeciez znam go tyle lat... wiem o nim wszystko, kogo kochamy- bo znam go tyle czasu...

ale po co to kiedy zrozumie sie ze istnieje tylko tu i teraz mozna patrzec o wiele szerzej... bez jakis barier czasowych itp.

czuje sie poprostu szczesliwa... i zadowolona z tego co sie teraz dzieje...

nie potrzebuje nikogo kto mi powie ze jest ze mnie dumny, ze mnie kocha czy przyzna mi racje... nie potrzebuje zadnych potwierdzen bo w koncu wiem kim jestem...

jestem czescia swiata, zyciem to ja kreuje moj swiat... bardzo swiadomie... bo w koncu zrozumialam...

mementomori : :
gru 16 2005 336 godzin....
Komentarze: 0

byl cudownym czlowiekiem.... trzymal mnie za reke i prowadzil od kad go poznalam czyli jakies 2tygodnie... przez te cholerne 14 dni zaufalam mu jak nikomu innemu... pokazal swiat z innej strony, dla niego wszystko bylo idealne jak "teodycea" leibniza... go i jego optymizm teez mozna by bylo jakos sparodiowac... ale wszyscko co mi mowil mialo sens  brzmialo moze nierealnie ale wiedzialam ze on ma racje ze mowi prawde ze wszystko zalezy od nas samych. nadal w to wierze... przez te 336 godzin (jej jak to malo czasu sie wydaje... )moje zycie obrucilo sie o 180 stopni... jest lepiej, o wiele lepiej... znalazlam w sobie jakas harmonie, jakis spokoj i szczescie....

spotykalam sie z nim codziennie po pare godzin rozmawialismy o zyciu o swiece o sensie istnienia badz o jego braku.... bylo cudownie. czasem to tak jest ze po 5 minutach rozmowy wiesz ze to jest on. "tak wlansie... stoi przedemna czlowiek od ktorego duzo sie naucze, ktory zmieni moje zycie" -> zawsze tak myslalam.... i myslalabym dalej... ale nagle cos sie zmienilo... wlasciwie wszystko co mialo dla mnie znaczenie....nadal spotykamy sie, spedazamy po pare godzin dziennie tyle ze ten czas juz nie na rozmowy poswiecamy.... zwiazek fizyczy wszystko psuje,,.. tak tak teraz jestem tego pewnie... nagle zrobilo sie tak cicho.... nie mamy o czym rozmawiec...  tak jak wszyscy inni zaczelismy zyc w swiecie domyslu gdzie nie wolno o nic pytac zabilismy w ten sposob cala magie naszej znajomosci ktora polegala na calkowitej szczerosci...

to brzmi tak banalnie... 2 tygodnie go nzam okey moze 3.... czujesie jakbym miala 14 czy 16 lat :) taka mloda i naiwan... najbardziej meczy mnie to ze ja wiem ze to jest calkowicie inny czlowiek... strasznie mi bliski pewnie w poprzednim zyciu sie znalismy i d;atego od razu potrafilam byc z nim szczera. szera ze wszystkim.... ale to juz chyba koniec... zaluje ze tak wyszlo... ale mam swiadomosc ze tak wlasnie mialo byc... dzieki tej lekcji sie wiele nauczylam...

nie zamykam jeszcze tego rozdzialu moze mnie najdzie ze bede potrafila zadac mu jeszcze raz szczere pytanie i uslysze szczera odpowiedz.. mam nadzieje :) co kolwiek jednak sie zdazy i tak jest wlasnietak jak mialo byc :)

mementomori : :
gru 08 2005 o przebaczeniu
Komentarze: 0

 przeczytajcie to naprawde warto :)

"pewnego dnia mala duszyczka wiodla rozmowe z bogiem. bog spytal duszyczke :

-duszyczko jestes czescia mnie, jakiego doswiadczenia chcialbys doswiadczyc?

-hm... a moge wybrac naprawde jakiekolwiek mi sie spodoba?

-tak oczywiscie

duszyczka po zastanowieniu sie powiedziala:

-chce doswiadczyc przebaczenia

-dobrze niech tak sie stanie-odpowiedzial bog

ale nagle duszyczka spostrzegla

-boze ale komu ja moge przebaczyc? wszystkie duszyczki sa tak samo dobre jak ja, nie ma nikogo komu moglabym wybaczyc.

na to z tlumu jaki zebral sie w kolo na wiesc ze jedna z duszyczek prowadzi ciekawa rozmowe z bogiem, wylonila sie druga duszyczka i mowi:

-mi mozesz wybaczyc

-oh... -rzecze pierwsza duszyczka-ale co jaq moge ci wybaczyc? jestes przecierz sama miloscia.

-hm... zrobimy tak-odrzeka- wrocimy na ziemie i zrobie c cos niewyobrazalnie zlego, cos naprawde strasznego i wtedy bedziesz mogla mi przebaczyc

-ah...- ucieszyla sie pierwsza duszyczka-naprawde? zrobisz to dla mnie?

-tak- odrzekla druga- przecierz cie kocham ale ty musisz zrobic cos dla mnie!

-wszystko!- odrzekla pierwsza

-musisz pamietac jaka jest nasza natura i prawdziwy cel, ze jestesmy aniolami.

-dobrze kochana duszyczko obiecuje nie zapomiec! "

 

ale chyba jednak zapomielismy.....

mementomori : :